Ania, Grunchy baton owsiany
Powoli zaczynam zaprzyjażniać się z Rossmannową zdrową żywnością, przy czym Rossmannową jest tu słowem kluczowym.
Po zauroczeniu Fig barami musiała nastąpić ta recenzja. Doskonale zdawałam sobie sprawę, iż jest to nieuchronna kolej losu, tzw przeznaczenie, na które nie ma mocnych, nawet Geralt z Rivii go nie zmieni, a co dopiero taka Chmurna, no nie? Mimo to musiało upłynąć wiele krzywych spojrzeń na napis ''owsiany'', nim wreszcie trafił on (on, to znaczy baton, nie napis) do moich ust. Chyba byłam wtedy pod wpływem niedawno obejrzanego po raz któryśtam filmu, ''Jeszcze dalej niż północ'', którego treść brzmi ni mniej, ni więcej jak ''czasem to, co wydaje się najgorsze, w rzeczywistości jest najlepszym, co może nas spotkać''. Taaak...
Info:
Skład: Łam waflowy 50% (mąka owsiana), płatki owsiane 30%, syrop ryżowy, cukier, tłuszcz kokosowy, mleko w proszku.
Jak ja nie lubię owsu! Jakże to tak, bez żadnych dodatków, polew, owoców, jogurtu, czekolady?
Troszkę uspokoił mnie widok jadalnej części mojego zakupu. Zamiast koszmarnego, idealnie równego, bardzo jasnego prostopadłościanu ze sprasowaych płatków owsianych, oczom mym ukazał się zaokrągony, brązowokarmelowy zlepek. Uff, co za ulga, nie jestem skazana na jakiś tam suchy wiór, to się lepi!
Ale nadal tkwiło tam całkiem sporo zdrowych, spłaszczonych ziaren. Głęboki wdech, wydech, gryz...
SZOK!!! Smakuje cudownie, słodko, proszkowo mlecznie i toffi! Owies nadający wyłącznie twardo-miękką, przyjemną konsystencję, okazał się zupełnie niewyczuwalny dla kubków smakowych! Na niebie pojawia się wielobarwna podwójna tęcza, po której, wprost pod moje nogi, zjeżdża stado różowy-złotych alikornów, a z ramion słońca tryska bokat... Nie, nie, spokojnie, skład jest prosty i krótki, zdecydowanie nie zawiera dopalaczy czy innych grzybków halucynków.
Tak, zasłużona 10.
Recenzja wspierana przez tęczowe ministerstwo różowych jednorożców.